piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 27

Jak się okazało Sam miała tylko alarm. Dali jej leki przeciw bólowe i mogliśmy wrócić do domów. Właśnie siedziałam na kanapie z Zayn'em, a reszta była u siebie. Nagle mój telefon zaczął wibrować.
- Halo. - powiedziałam.
- Cześć Nina.- powiedział mój szef.
- Dzień Dobry.- powiedziałam zdziwiona.
- Chciałbym cię zaprosić na drinka dzisiaj, wybierzesz się ?- spytał.
- No dobrze.- powiedziałam.
- Przyjadę po ciebie tak za 2 godzinki.- powiedział.
- Dobrze, to do potem.- powiedziałam i się rozłączyłam. Zayn patrzył na mnie dziwnie.- No co ?- spytałam patrząc na niego dziwnie.
- Kto to ?- spytał jedząc popcorn.
- Szef.- mruknęłam.
- Co ten sukinsyn chciał ?- spytał zdenerwowany.
- Opanuj się Zayn. Zaprosił mnie na drinka.- powiedziałam nie patrząc na niego, ponieważ wiedziałam, że będzie zły.
- Zgodziłaś się ?- spytał.
- Tak.- mruknęłam.
- Pojebało cię ? Nina !- krzyknął, a ja się wystraszyłam.
- Zayn uspokój się .- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie Nina. Martwię się o ciebie, a on jest podejrzany wobec ciebie po tym co próbował ci robić.- powiedział i mocno mnie przytulił.- Nie płacz przepraszam. - powiedział i mocno mnie przytulił.- Masz dzwonić kiedy będzie się działo coś nie ciekawego.- powiedział i ucałował mnie w czoło, a ja kiwnęłam głową.
- Kocham cię siostrzyczko.- powiedział i cmoknął mnie w nos. Cicho się zaśmiałam.
- Idę się ogarnąć Zayn.- powiedziałam , po czym go przytuliłam i poszłam do siebie , tam wzięłam prysznic , ubrałam czystą bieliznę, zrobiłam sobie make up, włosy rozpuściłam i ubrałam to. Następnie zeszłam na dół , bo był już czas. Malik w korytarzu mocno mnie przytulił i jeszcze raz poprosił bym do niego dzwoniła w razie niebezpieczeństwa. Obiecałam mu , że to zrobię, po czym wyszłam i wsiadłam do limuzyny szefa. Przywitałam się z nim i udaliśmy się na jakąś imprezę. Tam usiedliśmy w loże i zamówiliśmy drinki. Wypytywał mnie o moje życie, to co mogłam to mu opowiedziałam, on też mi opowiedział pare rzeczy. Wydawał się być dzisiaj dość miły póki nie doszli do niego jego znajomi. To sami czarni. Byłam trochę wystraszona, bo nie miałam do czynienia z tymi ludźmi. Piłam drinka i wsłuchiwałam się w ich rozmowę, parę razy oni zadali mi pytanie, na które grzecznie im odpowiedziałam. Gdy byłam już po 5 drinku  wyszłam do łazienki. Tam poprawiłam się i gdy miałam wychodzić do łazienki wszedł mój szef. Był uśmiechnięty , a jego oczy były lekko zakrwawione. Przeprosiłam go i chciałam wyjść, jednak on wpił się w moje usta. Wyrwałam się i uderzyłam go z liścia. On przycisnął mnie do ściany i znowu wpił się w moje usta, zaczął dotykać mojego tyłka, a potem wsadził dłonie w moje intymne miejsce. Rozpłakałam się, nie chciałam by mnie zgwałcił, bałam się. Kiedy próbował mnie rozebrać do łazienki wszedli jego koledzy. Boję się- pomyślałam. Zaczęli się kłócić, potem jeden z nich powiedział bym uciekała, wybiegłam z klubu zapłakana i zadzwoniłam do Zayna.
- Halo- powiedział zaspany.
- Zayn, prosze przyjdź po mnie.- powiedziałam płacząc.
- Nina co się dzieje ? Gdzie jesteś ?- spytał, a ja zamarzałam z zimna.
- Proszę przyjedź. To klub FlowerDrink.- zająkałam się.
- Czekaj tam zaraz będę.- powiedział i się rozłączyłam i czekałam na niego.


                                    *** PERSPEKTYWA SAM ***

Byłam przestraszona, kiedy przyjechaliśmy do szpitala, bałam się, ze stracę dziecko, że go nie zobaczę, miałam przed oczami najgorsze, ale to okazało się tylko zwykłym alarmem. Dziecku nic nie grozi, wszystko jest dobrze, przeszłam kontrolę i lekarz zadał mi kilka pytań, jednym z nim było to czy piję napoje procentowe, a drugim czy palę, oczywiście odpowiedziałam, że NIE. Muszę dbać o dziecko i o swoje zdrowie, a gdyby moi przyjaciele, a tym bardziej Niall dowiedzieli się, że takie coś zaszło zabili by mnie. Ale na szczęście nie będą musieli.
Po wszystkim pojechaliśmy do domu, a Nina i Zayn pojechali do siebie. Nie byłam zła, w końcu też mają swoje własne życie. Muszę być wyrozumiała, oczywiście wolałabym, żeby byli przy mnie, ale cóż, nie mogę mieć wszystkiego i każdego przy sobie, kiedy będę chciała.
-Widzisz kochanie, mówiłem, że wszystko będzie dobrze, a Ty tak panikowałaś - uśmiechnięty blondyn pocierał swoim kciukiem moją dłoń. Był  bardzo czuły i zawsze wyrozumiały, zdarzało się nam pokłócić, ale po chwili znowu się godziliśmy i obdarzaliśmy czułymi pocałunkami.
-Wiem, wiem, ale czy Ty byś się nie bał na moim miejscu ? Nie myślałbyś, że naszemu maleństwu może się coś stać ? Nie myślałeś o najgorszym ? - z moich ust zaczęły wypływać pytania, a w oczach pojawiły się pierwsze łzy, które wypłynęły i strumieniem spływały po moich rozgrzanych policzkach.
-Ej skarbie, proszę nie płacz, taka piękna kobieta jak Ty nie może płakać, spokojnie Sam, nie myśl, wycisz się. Oczywiście, że się bałem, ale byłem dobrej myśli - dodał po chwili i złożył delikatny pocałunek na moim czole, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wzrok każdego ,kto aktualnie przebywał w salonie był skierowany na naszą dwójkę. Niespodziewanie nasi przyjaciele wstali i przytuli się do nas, dzięki czemu powstał grupowy uścisk, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a łzy ustały. Tacy przyjaciele to skarb, prawdziwy skarb.
-Kocham was - wyszeptałam i zamknęłam oczy, tak jak myślałam ich odpowiedź była następująca :
-My Ciebie też mamusiu - zaśmiałam się cicho i ich odepchnęłam.
-Tylko nie mamuśka bachory - wstałam z kanapy i spojrzałam na nich złowieszczo.
-Okey - zaczęli się bronić, na co wybuchłam niepohamowanym śmiechem i bez żadnego słowa wyszłam z salonu. Skierowałam się do mojego pokoju, gdzie zamierzałam przejść do łazienki, w celu orzeźwiającej, a zarazem relaksującej kąpieli w pianie.
Kiedy zamierzałam już zdjąć moje ubrania, oraz bieliznę do pomieszczenia wszedł mój chłopak.
-Cześć, mogę się dołączyć ? - zapytał.
-Oczywiście, ale się nie przestrasz, a na mało miejsca nie narzekaj - dotknęłam swojego brzucha, po czym On zrobił to samo.
-Już nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie na świat. Jakie będzie, czy to chłopiec czy dziewczynka, po kim odziedziczy kolor oczu, urodę, chcę ujrzeć je, zobaczyć jaki będzie miało nosek, kolor włosów, cały czas sobie wyobrażam nasze dziecko, wiem na pewno, że będzie cudowne, jedyne w swoim rodzaju,pokochamy Je, a ono pokocha nas. Stworzymy idealną rodzinę, a nasi przyjaciele sprawią, że to wszystko będzie lepsze. Wiem, że będę miał trasy i próby, ale to nie przeszkodzi nam w prowadzeniu normalnego życia, zawsze będziecie mogli przebywać ze mną, z chłopcami. Nieraz może się zdarzyć, że coś nie wypali, ale pogodzimy się z tym, poradzimy sobie z tymi problemami. Pamiętaj jeżeli pomiędzy nami wystąpi jakiś zgrzyt obiecuję, że od razu postaram się go naprawić. Nie pozwolę żeby moja księżniczka się złościła - po jego przemowie rozpłakałam się od razu, to było takie piękne i słodkie, czuję, że będzie idealnym ojcem, nasze życie będzie cudowne, pełne przygód, jego kariera nie zaszkodzi nam. Aktualnie jest spokojnie, więc nie obawiam się niczego, jestem dobrej myśli.
-N-nniall, nie wiem co po-oo-wwiedzieć - wyjąkałam.
-Perełko nic nie mów - zrobił szybki krok w moją stronę i wpił się w moje usta, liżąc moją dolną wargę prosił o dostęp, który od razu mu dałam. Walka pomiędzy naszymi językami się rozpoczęła, kiedy nie mogłam już oddychać odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego błękitne jak ocena oczy.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.

Kiedy znaleźliśmy się w wannie odetchnęłam głośno. Ciepła woda sprawiła, że poczułam pewną ulgę, zapomniałam o wszystkim, rozluźniłam się. Patrząc na Niall'a czuł to samo.

-Kiedy masz najbliższy koncert ? - zapytałam po chwili.
-Tydzień po świętach lecimy do Los Angeles. Będziemy tak góra dwa - trzy dni. A dzisiaj i do końca tego tygodnia najprawdopodobniej mamy próby.
-Aham - mruknęłam. Ale cóż taka praca piosenkarza, poradzę sobie, bez mojego głodomora - ochlapałam go wodą, przez co On zrobił to samo i zaczęła się wojna na wodę.
-Ejjjj koniec, poddaje się ! - krzyknęłam, śmiejąc się.
-Rozejm ?
-Rozejm - podałam mu rękę.
-Trochę zabawy nigdy nie zaszkodzi prawda Niall ?
-Prawda Samantho.
-Kochanieeeeee ? - dałam nacisk na "e"
-Hymmm ?
-Zaśpiewasz mi coś, proszę zrobiłam maślane oczka.
-Dobrze, ale jak wyjdziemy i się ubierzemy. Wtedy wezmę gitarę i będę nucił dla was.
-Dziękuje.
-Dla Ciebie wszystko.


                                      *** Po wyjściu z kąpieli ***

Kiedy wyszliśmy z wanny, wytarliśmy się ręcznikiem i poszliśmy się ubrać.
Postanowiłam założyć TO. Spodnie na szczęście były w dużym rozmiarze i idealnie opinały mój brzuch, nie cisnąć go przy tym. Wyglądałam idealnie.
Kiedy weszłam do pokoju Niall siedział już na łóżku z gitarą i nucił pod nosem piosenkę. Już wiedziałam, że to będzie coś niesamowitego. 
-Gotowa ?
-Zawsze i wszędzie - zapiszczałam.
-To jest nasza nowa piosenka " You & I "
-Zamieniam się w słuch.
I nastała cisza, a pierwsze dźwięki z ust Nialla zaczęły nieść się echem po pokoju.





I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they hide to take some time


I know how it goes
I know how it goes to wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?


You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I


I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground


I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light like us
But they'd never tried like us


You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us


Cause You and I


We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I (You and I)
You and I (You and I)


We can make it if we try
You were right


Oh You and I 

-T-ttoo było niesamowite, piękne, nieziemskie - powiedziałam na jednym tchu. I kiedy wypowiedziałam te słowa mój chłopak się zarumienił i spuścił głowę na dół.
-Dzięki skarbie - spojrzał na mnie i puścił oczko. Czegoś tu nie rozumiem raz zawstydzony a chwilę później maczo ?
-Nie udawaj mi tu maczo, widziałam jak się zarumieniłeś.
-Co ? O czym Ty mówisz ?
-A o Tym - dotknęłam paluchem jego policzka, a następnie go w niego uszczypnęłam.
-Auuuuaaaa. Przestań, dobra masz rację, błagam nie szczyp -  i to mi się podoba.
-Przyznajesz się ?
-Tak?
-Słucham ? Chyba nie dosłyszałam.
-Nie mów słucham, bo Cię wyr.... - nie dokończył bo go uszczypnęłam dwa razy mocniej, niż przedtem.
-Kuuuurrrrr - i znowu uszczypnięcie.
-Nie przeklinaj przy dziecku, niewyżyty blondynie, a i nie wyruchasz - zgasiłam go.
-Wow.
-Sam, awansowałaś na wyższy poziom w byciu złośnicą i waleniu sucharów.
-Dziękuje - prychnęłam i pocałowałam go. Ahh ten mój głuptas.
-Masz ochotę na.....

_________________________________________________________________________

Cześć kochani ;*** jak wam się podoba ?
-Jak Zayn zareaguje na to co się wydarzyło ? Nina w ogóle mu powie ? A Sam i Niall ? tworzą idealną parę ? zastanawiacie się jaka będzie płeć dziecka ? Jakie będzie i po kim odziedziczy urodę, a może będzie takie jak mamusia i tatuś, ale w lepszej wersji ?

Mamy dla was niespodziankę związaną z tą słodką parką :)

Do zobaczyska ludziska ;***
to jak 6 komentarzy next ? Mamy nadzieję, że się postaracie ;) 




piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 26.

                     Przepraszamy za nie dokończoną akcje z poprzedniego rozdziału. CMOK ;*                                     
                                                           * Kilka miesięcy później *



Wszystko się układało. Ja wybaczyłam Harre'mu, z każdym innym żyłam w zgodzie. Już się nie cięłam, oni pomogli mi przestać. Sam jest już w 6 miesiącu ciąży , bardzo się z ich szczęścia ciesze. Co do związków to Zayn jest samotny. Przejrzał na oczy z Perrie i stwierdzili oboje, że zostaną przyjaciółmi, Harry powiązał się z Taylor. No cóż musiałam ją zaakceptować. Liam dalej był z Danielle, Louis z Elenorą, a ja samotnie. Cóż jak to mówią forever alone. Dziadkowie zaakceptowali, że chce mieszkać w Londynie i nie zabronili mi tego. Z całego serca im dziękuję za to. Ja po za tym, że wszystko sobie ułożyłam zaczęłam pracę w sklepie z odzieżą, parę razy udało mi się wziąść udział w sesjach zdjęciowych. Może nic specjalnego, ale zawsze to coś. Mama Sam jeszcze nie wie o ciąży. Pojutrze razem z chłopakami lecimy do Polski, wtedy Samantha wszystko powie Mamie i wszystko się okaże czy zaakceptuje to dziecko czy może nie. A co do mnie to moi dziadkowie wiedzą o tym, że blondynka jest w ciąży, obiecali, że nic nie powiedzą , więc chyba dotrzymają. Wracając do rzeczywistości. Siedziałam w dawnym mieszkaniu. Wróciłam tam, bo stwierdziłam, że będzie tak lepiej. Zayn zamieszkał ze mną, a Sam zamieszkała z chłopakami. Jest moim przyjacielem. Nie uprawiamy sexu.  Nie. Nie. Zaufaliśmy sobie i mówimy sobie o wszystkim. ale dalej wracając siedziałam w kuchni popijając kawę. Ubrana  byłam w spodenki w dwóch kolorach, do tego koszulkę, która pokazywała mój brzuch i kamizelkę. Włosy lekko podkręciłam, a na twarz założyłam lekki makijaż. Była już 7 rano. Jak zwykle pracę zaczynałam 8:30. Nie raz chodziłam na nogach tam  lub Zayn mnie podwoził. Gdy dopiłam kawę na dół zszedł zaspany Zayn.

- Hej.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek idąc do zmywarki z kubkiem.
- No hej. Zjadłaś coś ?- spytał. Zapomniałam wam wspomnieć, że Malik strasznie się troszczył o moje odżywianie. Czemu ? Bo stwierdził, że coraz bardziej chudnę.
- Nie, wypiłam tylko kawę, ale w pracy zjem coś. - mruknęłam próbując wyjść z kuchni.
- Siedź, zrobię coś do jedzenia, potem cię podwiozę.- powiedział,po czym zrobił kanapki i nalał soku pomarańczowego. Gdy zjadłam śniadanie pokazałam Zayn'owi, że już czas by jechać, on szybko wskoczył w szarą bluzę, po czym udaliśmy się do samochodu, a potem pod galerię handlową.
- Dziękuję.- powiedziałam, po czym wyszłam i szybkim krokiem ruszyłam do środka sklepu. Tam udałam się na zaplecze, a potem z etykietką za ladę w sklepie. Szefa dziś nie było. Mój szef jest bardzo, ale to bardzo przystojny, ale też za bardzo nachalny. Raz zostałam po godzinach to zaczął mnie obmacywać gdyby nie Zayn to by pewnie mnie do łóżka zaciągnął. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwoneczek, który sygnalizował, że ktoś wszedł do sklepu. Spojrzałam na nią i okazało się, że to jakieś dwie nastolatki, kupiły parę bluzeczek i wyszły. Tak mi minął cały dzień, co chwilę miałam klientów. Gdy wybiła 18 wyszłam ze sklepu zamykając go na kluczyk. Zapomniałam wam wspomnieć, że za nie długo święta. Właśnie zmierzam by kupić jakieś prezenty, bo to już za 2 tygodnie. Po paru godzinach męczącego szukania znalazłam wszystko dla każdego, z torbami udałam się do mieszkania. Gdy tam dotarłam zastałam w salonie Sam i Niall'a i całą resztę dlatego szybko schowałam torby i udałam się do nich ....



                                                   *** PERSPEKTYWA SAM ***

Wszystko było idealne, mój związek z Niallem rozkwitał, a nasze maleństwo rozwijało się i było coraz większe. Jestem już w 6 miesiącu ciąży, mój brzuszek jest okrągły, a figura idealna, pomimo niego.  Razem z całą paczką wymyślaliśmy imiona dal dzieciaka, nie wiemy czy to będzie chłopiec czy dziewczynka, ale mam nadzieję, że to drugie. Imiona były przeróżne, od Toma, Alejandry do Willa, ale padło na Brooklyn i Dominica. Idealne. Za kilka dni lecimy do Polski, aby powiedzieć mojej mamie o ciąży, ale na pewno już w samym progu domu zobaczy mój brzuszek, jak go nie zakryję, ale spróbuję go ukryć, najpierw wypytam ją co by zrobiła gdybym była w ciąży, a potem jej powiem. Mam nadzieję, że to zaakceptuje i przyjmie do świadomości to, że w naszej rodzinie pojawi się nowy członek. Ale wracając do rzeczywistości, za dwa tygodnie święta a ja jeszcze nie kupiłam prezentów, Niall mówi, żebym się nie przemęczała zbytnio jak pójdę na zakupy, gdyż muszę odpoczywać, ze względu na ciąże. Rozumiem go, ale też nie będę siedziała całymi dniami w jednym miejscu, którym zapewne byłaby kanapa.
-Cześć skarbie - Niall złapał mnie od tyłu i oparł swoją głowę w zagłębieniu na mojej szyi.
-Cześć kotku - uśmiechnęłam się szeroko i kontynuowałam  robienie naleśników dla tej bandy bachorów, nie dość, że będę miała swoje własne dziecko to muszę dbać o tą piątkę, w prawdzie Nina mi pomaga, ale też spędza całe dni w nowej pracy i nie mieszka już tu, razem z seksiakiem mają swoje własne mieszkanie.
-Pachnie wyśmienicie - zawarczył i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi przez co jęknęłam i przechyliłam ją w drugą stronę, aby miał większy dostęp, on dobrze wie jak to na mnie działa.
-Kochasz to - kontyuował.
-Myhym - tylko tyle mogłam powiedzieć. Nagle ktoś głośno chrząknął, szybko się odwróciliśmy któż to mógł być jak nie Lou i Liam ? No właśnie nikt, oni zawsze przychodzą do nas w tych nieodpowiednich chwilach.
-Chłopaki znowu ? - wydęłam usta z niezadowolenia.
-Oj no sory, nie nasza wina, że zawsze się miziacie kiedy my mamy ochotę na coś, lub coś chcemy zrobić - Liam zaczął się tłumaczyć za ich dwójkę.
-Ta, ta,ta wmawiajcie sobie - parsknęliśmy razem z Niallem.
-Jak uważacie, ale my wiemy swoje, a więc.... co dobrego pichcisz mamuśku ? -Lou wyszczerzył swoje kły w moją. stronę. Nazywają mnie mamuśką od jakichś trzech miesięcy , urok bycia w ciąży.
-Naleśniki - przekręciłam jednego właśnie. Od pewnego czasu gotuję i gotuję to moja pasja, nie mam wielu zajęć, a to mogę robić bez żadnego wysiłku. 
-Mniammm w takim razie nie przeszkadzamy, chodź Liamku - wziął go za rękę i wybiegli z pokoju, w końcu chwila spokoju.
-W końcu, jeszcze chwila i bym ich zabił - zirytowany blondyn stał się ostatnio strasznie drażliwy.
-Ej kochanie spokojnie, bo Ci żyłka pęknie - zaczęłam się śmiać.
-Grabisz sobie chudzinko.
-Chudzinko ? Chyba pączusiu.
-Nie chudzinkio.
-Jak uważasz.
-Pamiętaj dla mnie zawsze będziesz piękna, a ciąża Ci służy.
-Ojej dziękuje za miłe słowa - złożyłam na jego ustach leciutki pocałunek, który odwzajemnił.
-Dobra koniec tego dobrego, idź do chłopaków, bo zaraz spale naleśniki jak tak dalej pójdzie - machnęłam ręką i po chwili znikł z mojego pola widzenia. Kiedy naleśniki były gotowe, nutella, bita śmietana, żelki i owoce naszykowane zawołałam Nialla, żeby pomógł mi to wziąć. Po drodze spotkaliśmy Tay, która wzięła ode mnie tacę z dodatkami. Podziękowałam jej za to i ruszyłam do salonu. Od kąt Hazz jest z nią często tutaj bywa, nie zdziwię się jak tu zamieszka, na początku nienawidziłam jej, ale po pewnym czasie to się zmieniło, aktualnie jesteśmy dobrymi koleżankami, szczerze mówiąc bardzo ją polubiłam i z wzajemnością.  
 Wybiła już godzina trzynasta. Późno jak na śniadanie, ale cóż zawsze coś. Włączyliśmy "Toy Story ", znowu i zaczęliśmy jeść, jak zwykle ja najwięcej, nie wiem jak Niall to znosi, że jedzenie znika w tak szybkim tempie, a On je mniej niż ja. Cóż takie życie.

                                                         **** 6 godzin później ****

Wybiła już godzina 19, wszyscy dalej siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o naszych związkach, jedzeniu, ciąży i innych pierdołach. Czas szybko zleciał, a jeszcze niedawno była 11, no może nie tak dawno, ale była.
Opara głową o klatkę piersiową Nialla gwizdałam sobie pod nosem i słuchałam jak chłopcy rozmawiają o wczorajszym meczu koszykówki, nasza drużyna wygrała 96:66. Dobry wynik. Po przechyleniu głowy w prawo zauważyłam, że Tay nudzi tak jak ja. Westchnęłam, oby Nina przyszła nas odwiedzić. Akurat kiedy o niej pomyślałam ktoś otworzył drzwi, wszystkie głowy skierowały się w tamtą stronę, była to moja przyjaciółka i coś chowała za sobą i po chwili schowała to, cóż nie chce nam pokazać trudno, w końcu się dowiemy.
-Cześć kochani co tam u was słychać ? - szczęśliwa weszła do salonu i każdego przytuliła, nawet Tay. Odpowiedzieliśmy, że wszystko gra, zapytaliśmy ją o to samo i jej odpowiedz była identyczna jak ta którą my powiedzieliśmy. 
-Hymmm macie ochotę na jakiś wypad na kręgle, pizze, kino ? - zapytała.
-Kręgleeee taaakkk - zaywli.
-Yhymmm - chrąknęłam. - Możemy iść, ale ja tylko popatrzę pijąc jakąś cole i coś konsumując - posłałam im ciepły uśmiech .
-Ejjj kochanie nie musimy iść, możemy pójść w takie miejsce, gdzie Ty też będziesz mogła coś robić - Niall pogłaskał mnie po ramieniu i pocałował w czoło.
-Ohh Niall na litość Boską, wiem, że się martwisz i tak dalej i chcesz żebym ja również sie dobrze bawiła, ale przecież przez to, że jestem w ciąży nie musicie ze wszystkiego rezygnować, poradzę sobie - powiedziałam to na jednym tchu, wszystkich zatkało.
-Jesteś pewna ? - podjął kolejną próbę.
-Nie wkurzaj kobiety w ciąży - zagroziłam mu machają palcem przed nosem.
-Okey, okeyy spokojnie mamuśku - zaczął się bronić.
-Ty nie możesz mówić mamuśku - zachichotałam i uderzyłam go w ramię.
-Auuua dlaczego ? - wykrzywił się, udając, że go to bolało - wszyscy nas obserwowali i nie zanosiło się im na śmiech.
-Bo tak, jestem twoją dziewczyną, a nie mamą kotku.
-No okey okey kochanie.
-Dobra to co idziemy ? 
-jasneeeee

                                                    **** w kręgielni *** 

Każdy bawił się w najlepsze, nie przeszkadzało mi to, że ja nie mogę w tym uczestniczyć, cola i pizza zastąpiły mi wszystko. Właśnie chciałam wstać kiedy poczułam ogromny ból w brzuchu i upadłam na ziemię. Momentalnie wzrok każdego skierował się w moją stronę.
-Samm ! - krzyknął Niall i po chwili podbiegł z całą paczka do mnie..
-Co się dzieje - zapytał przestraszony.
-Boli - pokazałam na brzuch.
-Dzwoń po karetkę Nina, szybko ! - dodał po chwili. Ból był potężny, przestraszyłam się, boje się o dziecko. Łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
-Niall boję się - załkałam.
-Ćsiii kochanie, wszystko będzie dobrze, karetka już jedzie. Oddychaj skarbie, oddychaj.
W takich chwilach dziękuje Bogu, że mam takiego cudownego chłopaka.
W przeciągu piętnastu minut karetka dotarła na miejsce a ja......


___________________________________________________________________________________
HEJ ! KOCHANI JAK SIĘ MACIE ? ;**
ZNOWU DŁUGA PRZERWA BYŁA EHHH PRZEPRASZAMY, ALE sami wiecie szkoła i inne sprawy robią swoje.
Hymmm :)
Co sądzicie o tym, że Nina mieszka z seksiakiem ?
Boicie się o Sam ?
Myślicie że Niall sprawdzi się jako ojciec, a matka Samanthy pogodzi się z jej ciążą ? odpowiadajcie hehe :)

liczymy na komentarze pod rozdziałem :) One strasznie nas motywują, powodują, że mamy chęć pisać dla was, weny mamy łohoh dużo i jesteśmy szczęśliwe :) To dla was tylko chwila, a dla nas coś wielkiego. CZYTASZ = KOMENTUJ ;*** DZIĘKUJEMY.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY :)