sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 20

                                                              

                                                           *** Z perspektywy Samanthy ***
Nigdy nie myślałam nad swoim pierwszym razem. Nie zastanawiałam się czy to boli, czy jest przyjemne. Po prostu nie interesowało mnie to. Dzisiaj straciłam cnotę i jestem z tego dumna. Kochałam się z osobą, którą kocham pomimo bólu, ale dawałam radę, następnym razem zapewne będzie o wiele lepiej, ale cóż nie byłam przyzwyczajona to takiego czegoś i jak na razie nie jestem. Całe moje ciało jest wypełnione szczęściem no i bólem, który cały czas nie daje mi spokoju. Muszę się zrelaksować.
-Wszystko jest dobrze skarbie ? - zapytał zatroskany Niall i musnął mnie leciutko w czoło.
-Tak - szepnęłam i zamknęłam oczy.
-Przepraszam za ten ból, który Ci sprawiłem. Nie powinnaś tak cierpieć, powinnaś być szczęśliwa. Przepraszam... Gdybym mógł, wziął bym to wszystko na siebie - posłał mi lekki uśmiech, ale w jego oczach widziałam poczucie winy i smutek.
-Nie przepraszaj - wyszeptałam. - Nie było tak źle. Następnym razem będzie lepiej - zachichotałam, a On od razu się rozpromienił.
-Ale..
-Nie ma żadnego, ale odwróciłam się w jego stronę z małym utrudnieniem i zaczęłam bawić się jego palcami i wpatrywać w błękit w jego tęczówkach. Między nami zapadła cisza.


-Byłaś niesamowita - odezwał się już po raz kolejny mówiąc mi, że byłam niesamowita.
-Nie wkręcaj mnie - wystawiłam mu język.
-A czy ja kiedykolwiek  Cię okłamałem skarbie, bądź wkręciłem ? 
-Nie.
-No widzisz ? Bardzo dobrze Ci poszło - zarumieniłam się i schowałam głowę pod kołdrę, tylko. Nic więcej. 
-Skarbie nie chowaj się - powiedział do mnie i od razu się wysunęłam z pod grubego materiału.
- Nie jestem przyzwyczajona do takich rozmówi i w ogóle Niall -przyznałam się.
-Rozumiem - zaśmiał się i potarł kciukiem i mój policzek. - Nie musimy o tym teraz rozmawiać, jak się uspokoisz i przyzwyczaisz to wtedy ok ?
-Tak jest kapitanie - powiedziałam poważnym tonem na co razem wybuchliśmy śmiechem, zapomniałam o bólu.
-Mogę się do Ciebie przytulić ? - zapytał.
-uhum.
Uśmiechnął się cmokając mnie w usta i przysunął się do mnie. Na chwile się odsunął, aby przykryć nas kołdrą . Nasze dłonie były złączone, a czoła stykały się ze sobą. Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Nie mogłam uwierzyć, że przed chwilą się kochaliśmy. Mój umysł nie mógł tego przyjąć do siebie, ciągle to analizował. Nigdy tego nie zapomnę.

Obudziłam się nie zdając sobie sprawy z tego, że jestem cała naga. Na Boga zapomniała o tym. Od razu chciałam wstać i ubrać coś na siebie, lecz pewien osobnik płci męskiej uniemożliwiał mi to, gdyż jego silne ramię było owinięte wokoło mojej tali. Poprzez moje ruchy mógł się obudzić. Modliłam się, żeby tak nie było. Jedynym wyjściem było ponowne wsunięcie się pod kołdrę i wyjście dołem z jego zawiniętej ręki. Udało mi się, ale dziwnie to wyglądało. Kiedy chciałam zejść z łóżka poczułam ogromny ból w całym ciele i pisknęłam. Wtedy Niall się obudził, nie wiedząc co się dzieje. Chciałam pójść do łazienki nie zauważona, ale nie udało mi się.
-Skarbie co się dzieje ? - zapytał przerażony.
-Nie wiem - odpowiedziałam poprzez zaciśnięte zęby, ból rozrywał mnie na kawałki.
-Boli - wychrypłam i Niall od razu pojawił się obok mnie. Nie obchodziło mnie już, że byłam naga. Nie mogłam się skupić na niczym innym, oprócz bólu.
-Co Cię boli - zatroskany uklęknął przede mną i pogładził moje udo swoją dłonią.
-Całe ciało Niall.
-Ehhh to przez to, że się kochaliśmy. Kochanie przepraszam.
-Nie Niall, nie przepraszaj to nie twoja wina. Zanie długo mi przejdzie - próbowałam go uspokoić, a sama w środku panikowałam.
-No dobrze. Pomóc Ci jakoś ? 
-Możesz podać mi koc ? - zapytałam i od razu wykonał moją prośbę.
-Dziękuje. Zawinęłam koc na swoim ciele i chciałam się podnieść, ale moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa i upadłam na łóżko.
-Pomogę Ci - przestraszył się.
-Nie, dam radę - powiedziałam stanowczo. 
-No dobra nie dam. Pomożesz.
-Oczywiście, że tak.
Myślałam, że pomoże mi iść, ale On wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Nie ustałabym pod prysznicem, więc Niall włożył mnie do wanny i nalał ciepłej wody.
-Chcesz się przyłączyć ? - zapytałam.
-Z przyjemnością - ucieszył się.
-Niall nic z tego wszystkiego co się dzieje to nie twoja wina - musiałam to powiedzieć - Po prostu moje ciało tak reaguje i nikt na to nic nie poradzi. Nie przejmuj się dobrze ?
-Dobrze - zdziwiłam się, że od razu się zgodził.
-No i to rozumiem. Nastała Cisza.
Wszystkie moje mięśnie się rozluźniły, a ból minął. Leżeliśmy w wodzie póki nie zrobiła się zimna. Bez żadnego problemu  mogłam wstać i wykonać inne czynności. To mnie ucieszyło najbardziej.
Ubrana w samą bieliznę udałam się z Niallem do łóżka i położyliśmy się na nim. Ciągle prawił mi komplementy i muskał moje kości policzkowe jak i inne części ciała.
Postanowiłam się obrócić i położyć na nim całując Go przy tym namiętnie. Spodobało mu się, bo od razu odwzajemnił moje pocałunki. Nie doszło do niczego więcej. To by było za dużo jak na jedną noc,dzień.
Kochałam muskać jego ciepłe i różowe wargi. Były zarazem takie ciepłe i miękkie. Marzenie. 

                                 *** dwa dni później ***

Spałam sobie smacznie, do pewnego momentu. Od kąt się kochaliśmy minęły dwa dni i ciągle o tym myślę. Razem z Niallem zwiedzaliśmy, różne budowle, muzea, pływaliśmy basenie i jadaliśmy wyśmienite dania. Zauważyłam, że teraz jem więcej niż ostatnio, ale to zapewne przez to, że jest tutaj tak pysznie, a co do smacznego spania. Wyciągnął mnie z mojego transu mój kochany chłopak. Kiedy poczułam, że kołdra od strony moich nóg się podnosi od razu złapałam się za drabinki przy łóżku. Dobrze, że tak zrobiłam, bo po chwili ten debil pociągnął mnie za nogi i myślał, że z niego wypadnę, co to to nie.
 Zdziwił się kiedy mu się nie udało. Próbował dalej, ale mu nie wychodziło.
- No dalej, śpiochu! Nie spędzisz znowu prawie całego dnia w łóżku ! - krzyczał.
Daje Ci jeszcze tylko pięć minut, jak wrócę i dalej będziesz spała to będzie z Tobą źle kotku . – powiedział i wyszedł nie wiem sama gdzie.
Nie robiąc sobie nic z jej próśb i gróźb przewróciłam się tylko na drugi bok, nakryłam kołdrą po sam czubek głowy ponownie zasnęłam. Po pięciu  minutach,  do pokoju ponownie wpadła Niall.
- No chyba sobie żarty robisz kochanie - podszedł do mnie z butelką wody i oblał mnie ją i krzyknął 
-  Wstawaj! – to nic nie dało, woda jest przyjemna. Znowu zaczął  ciągnąć  mnie za nogi zwisające za łóżkiem.
- Niall no proszę Cię nie mam sił - wyszeptałam i trzymałam się dalej barierki jak poprzednio.
W końcu odpuściłam bo poczułam się bardzo źle. Puściłam barierki i kiedy spadłam tyłkiem na ziemię od razu pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam do toalety.  
-Jezu kochanie Przepraszam. To przeze mnie.
-Nie - odpowiedziałam wycierając usta z wymiocin, które na nich pozostały. - Już wcześniej czułam się źle i tak myślałam, że w końcu zwymiotuje.
-Ale ja to pogorszyłem i zwymiotowałaś teraz.
-Lepiej teraz niż później - uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszam.
-Oj kochanie nie przepraszaj mnie. Jest już dobrze. 
-Jesteś pewna ?
-Tak jestem pewna w stu procentach i definitywnie kotku.
-No dobrze, ale jak będziesz się jeszcze źle czuła to mów ok ?
-Ok.
-Chcesz coś zjeść po tym, czy nie masz ochoty ?
-Jakoś na razie się wstrzymam, jak chcesz to idź coś zjeść, najwyżej przyniesiesz mi coś jak wrócisz dobrze ?
-Dobrze, a Ty teraz się połóż.
Kiedy Niall opuścił pokój udałam się w stronę łóżka i położyłam na nim. Nie minęło zaledwie piętnaście minut, a mi znowu zachciało się wymiotować. Akurat kiedy mój chłopak wszedł do pomieszczenia ja wymiotował i wymiotowałam. Od razu podbiegł do mnie zmartwiony i podał mi papier.
-Sam co Ci jest ? - pogładził mnie po włosach.
-Nie wiem, ale nie jadłam nic od wczoraj takiego co by mi zaszkodziło - odparłam.
-Sam ?
-Tak ?
-Może chodźmy do lekarza ? - na słowo lekarz zrobiło mi się niedobrze i ponownie zwymiotowałam.
-Nie Niall, do jutra mi przejdzie - powiedziałam, spuściłam wodę w toalecie i udałam się do łóżka.
-Jak chcesz możesz iść się gdzieś przejść, ja sobie poleżę.
-Nie. Zostanę z Tobą kochanie. Nie zostawię Cię samej.
-I za to Cię kocham, że jesteś zawsze przy mnie, no i za inne rzeczy także - próbowałam się uśmiechnąć, ale to mi nie wyszło. 
Nie chciałam już więcej rozmawiać, więc położyłam głowę na torsie Nialla, który przed chwilą położył się koło mnie i zasnęłam.




                 *** Z perspektywy Niny ***


Obudziłam się w obcym łóżku, całkiem naga przygnieciona jakimś chłopakiem. Wystraszona szybko wstałam i owinęłam się kocem leżącym obok. Najgorsze było, że nie mogłam sobie przypomnieć jak się tu znalazłam i co my robiliśmy. Moje myśli schodziły na bok kiedy on się obudził. Spojrzał na mnie, ja na niego.
- Kim jesteś ?- spytałam lekko wystraszona.
- Jestem Marcus. Nie pamiętasz mnie ?- spytał to on teraz.
- Niee ?
- To może ci przypomnę.- powiedział zbliżając się.
- Nie zbliżaj się !- podniosłam głos.
- Ciii malutkaa.- wyszeptał podchodząc coraz bliżej, kiedy już dotknęłam ściany przyśpieszył i zepchnął mnie na dół uderzając w brzuch pięścią. Rozpłakałam się ściskając pięści z bólu. Podniosłam głowę i usłyszałam tylko huk i ciemność.

                                                                                         *** PÓŹNIEJ ***

Obudziłam się z zawrotami w głowie.
- Obudziłaś się.- usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Mike.  Wystraszona chciałam uciec , jednak ból brzuch był za bardzo mocny.- Nie bój się. nie zrobię ci nic. Uratowałem cię od tego pajaca.
- Czemu to zrobiłeś ?- spytałam cicho.
- Szukaliśmy go od tygodnia był winny kasę za dragi, niestety nie oddał ich i zapłacił za to.- powiedział Mike siedząc okrakiem na krześle zaraz koło kanapy. Miał na sobie biały podkoszulek, czarne rurki, czarną bandamę, full cap i lekko zagryzał wargę.- Po za tym zemdlałaś tam, a my nie mogliśmy ciebie tak zostawić.- powiedział.
- Dziękuję.- mruknęłam.- Ale chce do domu.- powiedziałam stanowczym głosem. 

- Jesteś na haju . Chcieliśmy ci umożyć ból to wstrzyknęliśmy ci dragi.
- Jak ? Przecież nie czuję tego, że jestem na haju, a zwykle to czuje.
- Bo nie dawno go zarzyłaś i nie zaczął działać.
- I co teraz ?
- Musisz poczekać. Takiej cię nie odwiozę, bo twoi znajomi znowu na mnie napadną.
- Okey.- odpowiedziałam cicho, oparłam się siedząco o kanapę i zamknęłam powieki. Kilka minut później jak je otworzyłam wszystko kręciło się jeszcze bardziej.
- Widzę, że już czujesz.- zaśmiał się Mike. Ja poparłam go i też się zaśmiałam. Powoli wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam za filar. Tam się parę razy zakręciłam i wróciłam do Mike. Ten parę razy zagwizdał. Ja się odwróciłam i pokazałam mu faka cicho się śmiejąc. Chłopak podszedł do mnie, chwycił mnie w tali i zakręcił w kółko parę razy. Oboje się z tego nabijaliśmy.
- Nina, Nina. Pogodzimy się ?- spytał się Mike kiedy siedzieliśmy chwilę później na ziemi naprzeciwko siebie.
- Jasne.- odpowiedziałam przybijając z nim żółwika. Wyszczerzyłam się, a Mike wstał i napił się wody.
- Chcesz ?
- Taak.- odpowiedziałam upijając łyka wody z butelki. W pewnym momencie za dużo butelkę przechyliłam i poszło na moją sukienkę.

- Upss- zaśmiał się Mike. Wzięłam butelkę i to j ego oblałam. Chłopak złapał kolejną butelkę wody w swoje ręce i zaczął mnie gonić. Ja śmiejąc się uciekałam jak najdalej bym nie była mokra.  Niestety mój pech chłopak mnie dogonił i wylał na mnie całą wartość plastikowej butelki. Pisnęłam,a brunet lekko się śmiał.
- Jestem cała mokra przez ciebie- powiedziałam pokazując mu język.
- A co ja mam powiedzieć ?- spytał chłopak, który też był mokry. Wybuchłam śmiechem i wtedy do pokoju wpadła cała jego ekipa niedowierzając na to co robimy.
- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz Mike ?- krzyknął Juju. 

- Stoję, no nie ?- odpowiedział mu brunet.
- To był nasz wróg idioto.
- Ale już nie jest, no nie Nina ?- spytał się Mike kładąc swoją rękę na moje ramiona. Zaśmiałam się i kiwnęłam głową.
- Boże coś ty człowieku narobił.- powiedział Justin.
- Pogodziłem się z nią. Przynajmniej nie będziemy mieć wrogów.
- No widać własnie pajacu.- krzyknął na niego Juju. Ja usiadłam na kanapie i zamknęłam oczy, po czym wybuchłam śmiechem...
- Mike odwieziesz mnie do domu ?- spytałam kiedy mi już przeszło.

- Jasne, chodź.- powiedział ciągnąc mnie za rękę. Wsiedliśmy do jego czarnego Lamborgini i z szybką prędkością podjechaliśmy pod mój dom.
- Dzięki za podwózkę.- powiedziałam .- I dzięki za uratowanie mnie .- dopowiedziałam jeszcze i kiedy zatrzasnęłam drzwi , wysłałam mu całusa w powietrzu i szybkim krokiem podeszłam pod drzwi i weszłam do środka.
- Nina to ty ?- spytał Liam kiedy miałam wejść na górę.
- Tak ja.- odpowiedziałam i weszłam do salonu.
- Jezus Maria a tobie co się stało ?- krzyknął Louis.
- To nic takiego.
- Martwiliśmy się o ciebie. Gdzie się ty podziewałaś ?- spytał ponownie Lou.
- To nic takiego.- powiedziałam.
- Nina wróciłaś .- powiedział Harry. Odwróciłam się i zobaczyłam go z Taylor. Ta blondynką.
- Kto to ?- spytała ta blondynka.


- To moja przyjaciółka. Nina to jest Taylor jest moją dziewczyną.- powiedział, a moje serce stanęło.
- Cześć.- powiedziałam podając swoją dłoń i sztucznie się uśmiechając.
- Nie umiesz się malować czy jak ?- spytała, a mnie zamurowało.
- Wiesz może i się nie umiem malować, jednak nie mam tony pudru na sobie puderniczko.- powiedziałam i przeszłam obok niej uderzając w nią swoim ramieniem i udając się na górę. Zamknęłam drzwi na kluczyk i cicho się rozpłakałam. Harry był mi bliski. Nie wiem z jakiego powodu ryczałam. Czy dlatego, że wziął sobie najgorszą dziewczynę na ziemi czy dla tego, że po prostu wolałam jak był singlem. Weszłam do łazienki  tam wzięłam długą kąpiel, potem zrobiłam sobie lekki makijaż, na ciało zarzuciłam szary podkoszulek, do tego z wysokim stanem niebieską spódnicę, brązowy pasek, a włosy rozpuściłam. Powolnym krokiem zeszłam na dół gdzie chłopacy siedzieli z Dan, El, Perrie i Taylor. Weszłam do salonu i wszyscy na mnie spojrzeli.
- Idziemy na miasto ?- spytałam patrząc na nich. Każdy lustrował mnie z góry na dół. W takim wydaniu mnie jeszcze nie widzieli, więc może dlatego.
- Ja mogę iść.- zgłosił się Zayn. Kiwnęłam głową.
- Nikt więcej ?
- Chodź.- powiedział ciągnąc mnie za rękę. Lekko się uśmiechnęłam i oboje ruszyliśmy śmiałym krokiem.
- A Perrie ?- spytałam.
- Ona przyszła z dziewczynami  i w ogóle się do mnie nie odzywa.- powiedział wkładając dłonie do kieszonek.
- Gdzie idziemy ?- spytałam lekko na niego zerkając.
- Zaprowadzę cię gdzieś.- powiedział i ruszyliśmy pewnym krokiem w stronę jakiegoś miejsca.
- Zayn.
- Tak ?
- Cieszysz się ze związku Harre'go ?
- Nie, a ty ?

- Nie. Czemu ?
- Nie pasuje ona do niego, ma krzywa twarz i wgl.
- Ja też tak sądzę. 
 - Czemu pytasz ?
- Tak tylko.
- No ok.
- Nina ?
- Hmnn ?
- Kiedy pojedziemy gdzieś na jakieś wakacje ?
- Nie wiem musimy rozmawiać z resztą, po za tym musimy też poczekać na Sam i Niall'a.
- A no tak.- powiedział i resztę drogi przebyliśmy w ciszy.





Kiedy doszliśmy zaniemówiłam . Zayn przyprowadził mnie do miejsca, którego nigdy nie zapomnę, a był to...


Mamy 20. WOW *_* DZIEKUJEMY ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. PRZEPRASZAMY ZA BŁĘDY. CZEKAMY NA KOLEJNE WASZE OPINIE I 8 kom. Paa KOCHAMY WAS ;* NINA I NANA ♥

5 komentarzy:

  1. Super *_* Chce juz kolejny *_*
    @hope_official15

    OdpowiedzUsuń
  2. super :*
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to było??? :*
    Cudnie. :) Czekam na nexta? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej ;) super rozdział czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę sie juz doczekać nastepnego *.*

    OdpowiedzUsuń